Artykuł autorstwa Tomasza Wyknera udostępniony dzięki uprzejmości Braci Łowieckiej
Ta dziwna nazwa odnosi się do wyszkolonego psa, najczęściej wyżła, który podczas polowania współpracuje nie tylko z człowiekiem, lecz także z ptakiem łowczym – sokołem lub jastrzębiem. Pies jest bowiem od wieków nieodłącznym elementem sokolnictwa.
Przed laty polowano na ptactwo za pomocą sideł, sieci i łuków. Zasięg tej broni ograniczał się wyłącznie do ptaków siedzących na ziemi – wszelkie ptactwo lecące było niedostępne. Człowiek w trakcie wielu obserwacji, na które miał wtedy czas, zauważył, że lotnym drapieżnikom udaje się z dużą skutecznością łowić ptaki. Najpewniej tak zrodził się pomysł za-stosowania ptaków drapieżnych do polowań. Zaczęto je układać, aby służyły człowiekowi. Działo się to parę tysięcy lat temu, najprawdopodobniej na stepach Azji. Wraz z handlem, najazdami i wojnami sztuka ta na początku drugiego tysiąclecia dotarła do Europy. W tradycji arabskiej, niezmienionej od wieków, sokołowi na pustyni towarzyszy chart. Na równi z ułożonym ptakiem goni naziemną zwierzynę, na równi z nim ją atakuje i łowi. Po jej złapaniu i sokół, i chart ją trzymają w oczekiwaniu na przy-bycie swojego pana. Podobnie wyglądało to w Europie, która przejęła sokolnictwo od ludów Wschodu. Jednakże urbanizacja oraz rozwój rolnictwa i samej sztuki sokolniczej spowodowały potrzebę szyb-kiego wyszukiwania i wskazywania ptaków ukrytych w polu lub na mokradłach. Zaczęto wykorzystywać do tego psy ów-czesnych ras. Były to prawdopodobnie pierwsze płochacze oraz wyselekcjonowane z ich populacji pierwsze legawce. Na pewno do ras stworzonych pierwotnie do polowania pod pierzem zaliczają się springer spaniel angielski i wyżeł węgierski. Sokolnictwo upadło na naszym kontynencie wraz z upowszechnieniem broni palnej na początku XVII w. Jednak prze-jęte od sokolników psy służące do polowania na ptactwo ewoluowały dalej, tworząc poszczególne rasy wyżłów i płochaczy. Reaktywujące się w XX w. sokolnictwo ma już do wyboru więk-szość ustabilizowanych ras psów na ptactwo. Decyzja należy tylko do sokolnika.
Nieograniczony wybór ras
W Polsce sokolnictwo odrodziło się na początku lat 70. XX w. Psów podsokolich było wtedy bardzo mało, a dobrze wyszkolonego czworonoga ceniono jako towarzysza łowów pod pierzem. W większości chodziło o wyżły niemieckie szorstkowłose, wówczas niezwykle popularne. Sokolnictwo przeżywało wzloty i upadki, ale dobry pies w ręku sokolnika nadal należał do rzadkości. Z nieskrywaną zazdrością patrzyło się na zagranicznych sokolników z doskonałymi legawcami wszelakich ras. Na początku lat 90. nastąpił progres. Kurczące się w zastraszającym tempie stany zwierzyny drobnej zmusiły ludzi do zainteresowania się psami. Obecnie większość sokolników ma ułożone psy. Są to pointery, wyżły niemieckie krótkowłose, małe münsterländery, wyżły niemieckie szorstkowłose oraz spaniele bretońskie. Na łowach pojawiają się także setery angielskie i szkockie czy wyżły niemieckie długowłose. Bywały też cocker spaniele i springery, choć dziś w sokolniczych szeregach nie uświadczy się ani jednego klasycznego płochacza. Wyszko-lenie czworonogów stoi na różnym poziomie. Spełniają jednak funkcję, do której zostały ułożone. Jest też parę psów łączących wspaniałe cechy użytkowe z równie wspaniałym eksterierem. Zdobywają one laury na konkursach pracy oraz wystawach. Jakie rasy przydadzą się w pracy z ptakiem łowczym? Nie ma tutaj ograniczeń. Zależy to przede wszystkim od indywidualnych upodobań. W klasycznym polowaniu z sokołem sprawdzają się wyżły z Wysp Brytyjskich. W przypadku polowań z jastrzębiem, często odbywających się w trudnym terenie, użyteczniejsze mogą się okazać wyżły ras niemieckich oraz klasyczne płochacze. Obserwując trendy, da się jednak zauważyć, że do ulubionych psów sokolników zaliczają się pointery i setery angielskie. To dlatego, że przedstawiciele tych ras tolerują obecność sokoła czy jastrzębia lepiej i łatwiej niż ras z wrodzoną ciętością do drapieżników, charakteryzującą gros wyżłów z kontynentu. Nie bez znaczenia są bardzo szybkie chody, ich szerokość, czuły wiatr oraz pewna stójka. Pozostaje jeszcze je-den aspekt, dla wielu najważniejszy – piękno pracy klasycznego legawca, czyli pointera lub setera.
Fenomenalna współpraca
Jakie wymogi stawia się psu podsokolemu? Pracuje on podobnie jak na klasycznym polowaniu indywidualnym z bronią, z tym że nie pada strzał, a praca kończy się po znalezieniu zwierzyny. W praktyce pożądane są szybkie i dalekie chody oraz twarda, pewna stójka. Sokolnik musi mieć czas na dojście do psa i przygotowanie ptaka do ataku. Niekiedy trzeba pod-gonić zwierzynę – bażant, kuropatwa i bardzo często kaczka, widząc atakującego sokoła lub jastrzębia, potrafią gwałtownie zapaść zaraz po poderwaniu się. Nie bez znaczenia są karność i apel. Pies nie może podczas ataku i po dosiadzie plątać się pod nogami, polować na własną łapę, a tym bardziej próbować odebrać ułowioną zwierzynę ptakowi łowczemu. Od płochacza, którego również stosuje się w sokolnictwie, nie oczekuje się, co oczywiste, stójki, lecz pozostałe wymogi dotyczące pracy niczym się nie różnią. Niby niewiele, ale wyszkolenie dobrego psa kosztuje bardzo dużo pracy i wcale nie jest łatwe. Często dochodzi do konfliktu na linii ptak – pies. Jedzą przecież mięso, mają jednego pana i polują na tę samą zdobycz. Zdarzają się też nerwowe ptaki i pobudliwe psy. Lekarstwo to polowanie, które z obydwu zwierząt robi parę zgranych przyjaciół tworzących specyficzne stado.
Każde łowy z ptakiem łowczym i psem są pasjonujące. Możliwość obserwacji współpracujących dwóch wrogich sobie z założenia gatunków ekscytuje. Klasyczne łowy z ptakiem wysokiego lotu, czyli sokołem, odbywają się na otwartym polu. Zwierzyną są kuropatwy i bażanty, a psem podsokolim – w tym wypadku wyżeł. Pies, przekładając pole, wystawia ptaki. Sokolnik rozpętuje skrzydlatego łowcę i puszcza go do lotu. Sokół wzbija się jak najwyżej i ustawia się w powietrzu na dogodnej pozycji ponad wy-stawiającym wyżłem. Na hasło dane przez sokolnika pies wypycha ptactwo pod czatującego w powietrzu sokoła. Następnie pies albo podgania zwierza, albo pozostaje w bez-pośredniej bliskości sokolnika. Jest to bardzo ważne, ponieważ w trakcie sokolich łowów brakuje czasu na szukanie psa czy gonienie go po polu. Wiąże się to z ryzykiem utraty ptaka, którego trzeba mieć bez przerwy na oku. Polowanie z jastrzębiem to równie emocjonujące prze-życie, choć odbywa się w zgoła innym terenie. Jego najwyższą formę stanowi polowanie z lotu towarzyszącego. W tym przypadku człowiek jest tylko obserwatorem doskonale współpracujących psa i jastrzębia. Jastrząb puszczony na drzewa, pod którymi znajdują się bażanty, podąża za pracującym psem, a ten staje się koordynatorem jego lotu. Gdy pies odszuka ptactwo, wystawia je lub – jeśli mowa o płochaczu – zaznacza i czeka, aż jastrząb wybierze najdogodniejsze miejsce do ataku. Na dane hasło lub po zobaczeniu, że jastrząb zajął już pozycję, wypycha bażanta. Dalej następuje atak, który w wypadku jastrzębia jest bardzo szybki i efektowny. Pies w tym czasie zachowuje się podobnie jak przy polowaniu z sokołem. Takie łowy to fenomen współpracy trzech gatunków zwierząt: człowieka, ptaka i psa.
Najnowsze komentarze