Jako, że to mój pierwszy post, to na początek chciałbym wszystkich serdecznie przywitać. Po sześciu latach bycia na forum i jego czytaniu (choć w zasadzie przez większość czasu jako niezalogowany) czas na pierwszy post.
Na początku chciałem napisać, że nie mam trzynastu lat, tylko jestem już w dwudziestym szóstym piórze i nie będę pytał o ceny ptaków. Z sokolnictwem do czynienia co nieco miałem i od najmłodszych lat gdzieś z tyłu głowy to ziarno kiełkuje. Zawsze było to jednak na zasadzie czytania i zdobywania wiedzy (w pewnym stopniu także praktycznej), ale żeby faktycznie się tym zająć, to "może kiedyś, jak będą warunki". No i nadszedł w końcu ten czas, że warunki będą.
Mam jednak jedno pytanie, na które, jak dotąd nie znalazłem odpowiedzi i liczę, że wyklarujecie mi to i owo. Jestem na etapie powolnej przeprowadzki w piękne miejsce, położone z dala od innych zabudowań ludzkich. Głównie tereny otwarte, choć są zadrzewienia i zakrzaczenia. "Problem" w tym, że okolica jest bardzo bogata we wszelkie gatunki ptaków. Za płotem gniazdowe mam dwie pary gąsiorków, wilgi, pliszki siwe i żółte, kosy, szpaki, kapturki. Niewiele dalej pokląskwy, śpiewaki, dzięcioły zielone, czarne i duże... można by wymieniać długo. Ze szponiastych myszołowy przylatują bardzo blisko działki, przelotnie czasami pustułki. W okolicznych zadrzewieniach nad niewielką rzeką pewnie "czają" się puszczyki, ale za rzadko tam jeszcze bywam, żeby je namierzyć.
Gdybym miał wchodzić w sokolnictwo, to zaczynałbym od sowy (puchacz zwyczajny lub bengalski, raczej ten drugi) i pewnie przez dłuższy czas na niej poprzestał. Nie daje mi jednak spokoju jedna kwestia - jak obecność takiego ptaka wpływa na lokalną różnorodność ornitologiczną? Pytam, ponieważ nie chciałbym, żeby moja działalność w postaci utrzymywania sowy zubożyła teren o inne gatunki ptaków. Na początku napisałem "problem" w cudzysłowie, ponieważ oczywiście różnorodność ptaków jest dla mnie czymś pożądanym, jak i bioróżnorodność w ogóle.
Jeżeli macie jakieś informacje, albo własne obserwacje na ten temat, to będę wdzięczny za podzielenie się nimi. Ciekaw też jestem, czy występują tutaj różnice, jeżeli chodzi o grupę utrzymywanych ptaków sokolniczych. Podejrzewam, że jakieś różnice występują, ale czy np. obecność sów mniej stresuje inne, dzikie ptaki, niż jastrząb, czy sokół?
Wpływ sokolnictwa na różnorodność ptaków na danym terenie
o ile nie będziesz polował na ów ptaśki (co nie dośc że jest zabronione to i w wypadku puchacza w zasadzie niemożliwe) to nie będzie żadnego wpływu. Mam przy wolierach mały garaż na przyczepkę w którym w tym roku kopciuszki założyły sobie gniazdo więc przez płytę OSB od woliery są sąsiadami z harrisem i parą lannerów W innej wolierze gołebie złożyły jajka i mają dwa młode (są miedzy puchaczem a parą harrisów)
Dzięki za odpowiedź. Fakt, nie napisałem tego, ale faktycznie chodziło mi bardziej o samą obecność ptaka, wydawane przez niego dźwięki i ewentualne loty, bo polować oczywiście nie zamierzam. W takim razie już jestem spokojniejszy o losy wszelkiego okolicznego ptactwa, ale jeśli jeszcze ktoś chciałby dorzucić coś od siebie w tej sprawie, miał jakieś obserwacje, to zapraszam do podzielenia się.