Jak stracić ptaka
-
- stażysta
- Posty: 143
- Rejestracja: czw wrz 01, 2005 10:19 pm
- Lokalizacja: Gliwice
Jak stracić ptaka
Po przykrym doświadczeniu straty ptaka łowczego zachęcam innych do opisania swoich doświadczeń, może błędów a przede wszystkim wniosków. Może podobne posty uchronią innych przed podobnymi, bardzo przykrymi przeżyciami a jednak jak myślę w dużej mierze będących wynikiem właśnie błędów lub okoliczności, które w jakimś stopniu można było przewidzieć.
Otóż; puszczaliśmy ( z Johnym) samicę raroga, która miała okazję do polowania. W pośpiechu i emocjach ( bo dwa bażanty były na wyciągnięcie ręki ) mogłem nie włączyć nadajnika ( choć na 99 % wydaje mi się, że włączyłem). Tuż przed puszczeniem ptaka nad głowami przeleciało nam dosłownie ponad 20 kruków. Kruki odleciały ale widziały raroga na rękawicy. W pobliżu jest staw rybny, kruki chyba tam regularnie się dożywiają i pilnuję tego terenu.
Raroga puściłem. Gdy ptak był na ok 10-15 metrach wysokości dwa kruki wróciły się i dość agresywnie zaczęły raroga nękać. Gdy wyciągnąłem wabidło raróg niestety bardzo szybko zaczął odlatywać z wiatrem, niestety oddalając się ode mnie i po ok 500 m zniknął mi z oczu za linią drzew w towarzystwie dwóch kruków. Sygnału nie miałem i po 5 dniach kręcenia po okolicy wabidłem coraz mniej liczę na "powrót" ptaka.
A więc kruki - jakoś unikać a na pewno nie kusić losu. Nadajnik - mieć pewność, że jest włączony. No i mój raróg nie miał adresówki i nr telefonu. Non stop to odkładałem na później.
Waga 960 gram, raczej ciut za niska niż za wysoka, przy mrozach to też mogło mieć znaczenie.
Jeśli coś opisałem, wywnioskowałem nie tak - dajcie znać. Jednak namawiam aby trzymać się tematu, unikać złośliwości i sam bardzo chętnie bym przeczytał jak w inny sposób można stracić ptaka. Bo jeśli Presta się nie znajdzie wczesnym latem kupię kolejnego sokoła.
Otóż; puszczaliśmy ( z Johnym) samicę raroga, która miała okazję do polowania. W pośpiechu i emocjach ( bo dwa bażanty były na wyciągnięcie ręki ) mogłem nie włączyć nadajnika ( choć na 99 % wydaje mi się, że włączyłem). Tuż przed puszczeniem ptaka nad głowami przeleciało nam dosłownie ponad 20 kruków. Kruki odleciały ale widziały raroga na rękawicy. W pobliżu jest staw rybny, kruki chyba tam regularnie się dożywiają i pilnuję tego terenu.
Raroga puściłem. Gdy ptak był na ok 10-15 metrach wysokości dwa kruki wróciły się i dość agresywnie zaczęły raroga nękać. Gdy wyciągnąłem wabidło raróg niestety bardzo szybko zaczął odlatywać z wiatrem, niestety oddalając się ode mnie i po ok 500 m zniknął mi z oczu za linią drzew w towarzystwie dwóch kruków. Sygnału nie miałem i po 5 dniach kręcenia po okolicy wabidłem coraz mniej liczę na "powrót" ptaka.
A więc kruki - jakoś unikać a na pewno nie kusić losu. Nadajnik - mieć pewność, że jest włączony. No i mój raróg nie miał adresówki i nr telefonu. Non stop to odkładałem na później.
Waga 960 gram, raczej ciut za niska niż za wysoka, przy mrozach to też mogło mieć znaczenie.
Jeśli coś opisałem, wywnioskowałem nie tak - dajcie znać. Jednak namawiam aby trzymać się tematu, unikać złośliwości i sam bardzo chętnie bym przeczytał jak w inny sposób można stracić ptaka. Bo jeśli Presta się nie znajdzie wczesnym latem kupię kolejnego sokoła.
niższa niz zwykle kondycja i nowy teren mogły spowodować że nie była pewna siebie. nizsza kondycja czyni ptaka bardziej wrażliwym na stres (zwłaszcza u rarogów i jastrzębi). Z krukami nigdy nie ma żartów chyba że masz mocnego, wylatanego sokoła który jest u siebie na terenie i wykazuje zachownie terytorialne. mam kilka takich ptaków i gdy latają u siebie kruki zachowują sie bardzo zachowawczo i ostrożnie. czesto wręcz oddalają sie i zwiększają pułap. jeden z moich hybrydów bedac na swoim terytorium spuszcza regularnie łomot nawet myszołowom które jak go widzą wolą raczej sie pospiesznie ukryć przed natrętem. latem potrafi zrobić sobie worek treningowy z bociana i nekać z uporem maniaka. w obcym terenie zachowuje sie znacznie bardziej spokojnie i nie jest tak pewny siebie. jesli zauważyłbym po puszczeniu go w obcym mu miejscu że kroi sie bójka z krukami ściągałbym go natychmiast.co do nadajnika- kumpel sie ze mnie smieje bo sprawdzam go czasem 2-3 razy zanim puszcze ptaka. ale jak sie puszcza ptaki ponad 10 razy w ciagu dnia to łatwo gdzies czegoś niedopatrzyc lub sie pomylic wiec wolę miec 100%pewnosc. wyłaczony nadajnik nie pomoże w niczym a dodatkowo zwiekszy koszt utraty ptaka. do niedawna tez czesto zapominałem o adresówce ale od pewnego czasu bardzo tego pilnuję. to ostatnia deska ratunku. cóż Adam... przykra sprawa ale doswiadczenia zostały wyciagnięte. Zadzwon do hodowcy od którego masz raroga bo jesli ktos go znajdzie to mozliwe ze po numerach obraczki trafią w pierwszej kolejności do niego. poinformuj go o sytuacji i podaj numer obrączki. kto wie...
-
- sokolnik
- Posty: 1867
- Rejestracja: czw wrz 08, 2005 2:52 pm
- Lokalizacja: South Dakota
spalenia nadajników na drutach sie zdarzają. zwłaszcza jeśli jest to montaż na łapę. wcale nie oznacza to że ptak ucierpiał, aczkolwiek tłumaczyłoby to znikniecie sygnału. ogólnie zauważyłem ze wielu sokolników idąc w pole zostawia teletrię w aucie. błąd. czasem zanim puścimy ptaka jestesmy już kawał drogi od auta. i nagle ptak gdzies znika a sokolnik wraca kilometr do auta tracać cenny czas a przecież ptak może być całkiem niedaleko z ułówką gdzies pod jakimś krzakiem.
eh te to są take ,znajomemu podczas bardzo wysokego latania też poszedł -przyczyna pustułki (para) zaczeła się ganianka po niebie do tego prady powietrza ptak sie odali bardzo daleko i niemoze Cie odnalesć -co dziwiło mego znajomego to tylko to że odnalazł go 2gi raz w tym samym miejscu czyli jakos sobie cos zapamietał -a w Twoim przypadku wytrwałosci -znajdzie sie -kwestja czasu-PZ.
Moje przygody z krukami dowodzą tego, że z krukami nigdy nic nie wiadomo. Hybryd raz rzucał się w pogoń za parą kruków, innym razem uciekał aż się kurzyło. Samczyka wędrownego, którego teraz mam kruki w polu ignorują, chociaż raz para go pogoniła gdy ten był w locie bojowym za gołębiem. Sokół uciekał ale nie na oślep, tylko posłusznie zawrócił do mnie, wtedy wyciągnąłem wabidło. Rozglądanie się za krukami przed puszczeniem sokoła na nic się zdaje, bo kruki wyskakują jak zając z kapelusza.
Niestety u mnie w terenie jest coraz gorzej kruków jest coraz więcej i nic sie nie zanosi aby było ich mniej
Mam kilka dobrych sokołów które nie dają sobie w pióro dmuchać przez kruki sa to tak jaj Dawid wspomniał ptaki terytorialne które bija we wszystko co sie znadzie na lotnisku lub w jego okolicy. Lecz niestety w tym roku stracił bym sokola przez tak bandę około 40 rozbójników przegoniły samca raroga ponad 40 km dziki nadajnikowi udało sie go znaleźć calego i zdrowego niestety strasznie sie boi nawet pojedynczego czarnego osobnika. jest straszny krzyk i panika zaraz wraca do mnie.
Dobra rada nie puszczać sokoła w pobliżu ubojni drobiu kurników masarni tam gdzie grasują kruki.
Mam kilka dobrych sokołów które nie dają sobie w pióro dmuchać przez kruki sa to tak jaj Dawid wspomniał ptaki terytorialne które bija we wszystko co sie znadzie na lotnisku lub w jego okolicy. Lecz niestety w tym roku stracił bym sokola przez tak bandę około 40 rozbójników przegoniły samca raroga ponad 40 km dziki nadajnikowi udało sie go znaleźć calego i zdrowego niestety strasznie sie boi nawet pojedynczego czarnego osobnika. jest straszny krzyk i panika zaraz wraca do mnie.
Dobra rada nie puszczać sokoła w pobliżu ubojni drobiu kurników masarni tam gdzie grasują kruki.
-
- stażysta
- Posty: 143
- Rejestracja: czw wrz 01, 2005 10:19 pm
- Lokalizacja: Gliwice
W czasie największych mrozów na parę nocy trzymałem samicę sokoła wędrownego i samca harrisa w garażu. Ptaki nie widziały się, oddzielone były ścianą. Niestety samica uwolniła się z pęt i mocno poturbowała harrisa; poranione skrzydło. Szczerze; bardzo byłem zdziwiony, że harris przeżył. Harris już wydobrzał, skrzydło ma sprawne, lata, został tylko strup, który mam nadzieję niedługo odpadnie. Było to ok miesiąc temu. Potem dostałem reprymendę od hodowcy; nie trzymać ptaków w jednym pomieszczeniu. Sokolica jest układana do polowania, bardzo agresywny ptak. I nie wiem jak samodzielnie się uwolniła ze dłużca. Chyba z powodu mrozu sznurek zesztywniał i ptak zdołał rozplątać podwójny węzeł.
Po tym zdarzeniu; ptaki były karmione do pełna + przez 5 dni antybiotyk.
Po tym zdarzeniu; ptaki były karmione do pełna + przez 5 dni antybiotyk.
- Pudlak Waldemar
- sokolnik
- Posty: 1292
- Rejestracja: pn mar 01, 2010 2:14 am
- Lokalizacja: Racibórz
-
- sokolnik
- Posty: 1867
- Rejestracja: czw wrz 08, 2005 2:52 pm
- Lokalizacja: South Dakota
- Pudlak Waldemar
- sokolnik
- Posty: 1292
- Rejestracja: pn mar 01, 2010 2:14 am
- Lokalizacja: Racibórz
-
- stażysta
- Posty: 143
- Rejestracja: czw wrz 01, 2005 10:19 pm
- Lokalizacja: Gliwice
wszedłem do garażu gdy prawdopodobnie sokół zrobił sobie przerwę. Sokół ( jakiś taki poczochrany) siedział metr od harrisa. Ogólnie traumatyczne przeżycie, nikomu nie życzę, żeby doprowadzić do podobnego zdarzenia. Faktycznie mogło się skończyć śmiercią obu ptaków. A harris musiał dzielnie walczyć o życie, skoro sokół mu odpuścił, zrobił przerwę.
Piszę o tym, żeby inni zaczynający z drugim ptakiem mieli się na baczności.
Ptak gdy widzi drugiego ptaka może bardziej niż zwykle chcieć się uwolnić.
Piszę o tym, żeby inni zaczynający z drugim ptakiem mieli się na baczności.
Ptak gdy widzi drugiego ptaka może bardziej niż zwykle chcieć się uwolnić.
-
- sokolnik
- Posty: 1867
- Rejestracja: czw wrz 08, 2005 2:52 pm
- Lokalizacja: South Dakota