Płomykówka

Tematy ogólne związane z sokolnictwem.
ZaP
sokolnik
Posty: 832
Rejestracja: wt sie 23, 2005 8:12 am
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Kontakt:

Post autor: ZaP »

@kotlet - to ze ptak latał nic nie znaczy... zresztąnie ma o czym dywagować - wychowanie sow bez gryzoni to porazka i bezsens - muszą jesć myszy ponieważ do prawidłowego trawienia i funkcjonowania metabolizmu są w początkowej fazi erozwoju NIEZBĘDNE!!
ZaP
Kotlet
sympatyk
Posty: 22
Rejestracja: pt maja 01, 2009 10:57 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Kotlet »

Myszy z czasem były, nie ode mnie wtedy to zależało, zresztą teraz tym bardziej. A wspominam że nie jest to jakąś żelazną zasadą. Tylko tyle mam w tym do powiedzenia.
haggard pisze:strach pomyśleć co by było gdyby ptakiem był młody krogulec lub kobuz
Coś sensownego na pewno byśmy zrobili, zresztą zaraz pewnie do was któryś by zadzwonił.
haggard
sokolnik
Posty: 2023
Rejestracja: pn gru 10, 2007 11:16 am
Lokalizacja: Trójmiasto

Post autor: haggard »

niestety Kotlet jest to żelazną zasadą. to że przeżyła i latała nie znaczy ze była w 100% sprawna. jak juz powiedziałem nie wszystko widać na pierwszy rzut oka. nie ma sensu ryzykowac i isć po najmniejszej lini oporu bo to odbije sie na zdrowiu ptaka. chodzi choćby o budowę, muskulaturę, silny system immunologiczy, wytrzymałość itp.itd... w tym przypadku sie zgodzę z Zapem. zresztą w każym przypadku pokarm powinien być możliwie zbliżony do naturalnego. jednodniówki mają jeszcze miękkie nie zwapnione kości i są slabym źrodłem wapnia i fosforu. spróbuj na nich wychowac kilkudniowe pisklę ptaka który szybko rośnie i nabiera masy- jak choćby jastrząb czy sokół wędrowny lub harris. wynik jest pewny- krzywica i masz inwalidę niezdolnego do samodzielnej egzystencji. Kotlet... takich rzeczy nie powinniśmy wam mówić bo to elementarz i powinniście to wiedzieć. myszy rozmnażają sie łatwo i w duzym tempie więc z hodowlą nie ma problemu (my chodowaliśmy swego czasu) można tez postawić łapki w rejonie gdzie nie prowadzi sie deratyzacji. ogólnie to w wolierze gdzie trzymacie puszczyki gryzonie wielkości myszy moga spokojnie wejść przez siatkę więc jeśli wysypiecie tam trochę zboża które zwabi gryzonie to ptaki same sobie w nocy popolują i bedą miały zabawę co nie znaczy ze to zastąpi karmienie. chodzi o urozmaicenie nudnego pobytu w wolierze.
Kotlet
sympatyk
Posty: 22
Rejestracja: pt maja 01, 2009 10:57 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Kotlet »

Zgadzam się, nie mam co dyskutować jest błąd z naszej strony. I postaram się żeby takie rzeczy się nie zdarzały chociaż to nie zależy tylko od nas, jest w tym też jakaś rola szkoły. Jeśli macie jeszcze jakieś sugestie to słucham.
Awatar użytkownika
valdi99
młodszy sokolnik
Posty: 208
Rejestracja: sob lut 05, 2005 7:50 am
Lokalizacja: Mazowsze
Kontakt:

Post autor: valdi99 »

haggard pisze:jednodniówki mają jeszcze miękkie nie zwapnione kości i są slabym źrodłem wapnia i fosforu
Nie trzeba wcale zwapniałych kości, by dostarczyć ptakom wapń (dużo lepsze są mielone skorupki jaj). Tym bardziej sowom, które nie trawią kości i znajdujemy ich multum w wyplówkach. A jednodniówki akurat są jednym z najzasobniejszych w łatwo przyswajalny wapń pokarmów (z tych, którymi dysponujemy). Co do fosforu - zgoda.

Gryzonie dla sów są niezbędne przede wszystkim za względu na dużą zawartość witaminy 'A' - kluczowej w prawidłowym rozwoju wzroku (dna oka).

U mnie i uszatki i puszczyki dokarmiały obce (wolierowe) młode. Szczególnie dzikie uszatki chętnie adoptowały podloty wypuszczane z wolier, a nawet dokarmiały je przez siatkę. A dzikie uszatki i puszczyki żyją obok siebie, w zasadzie na jednej działce, i nie zauważyłem aby jedne drugim wchodziły w paradę, tym bardziej by puszczyki je zabijały. Natomiast często widywałem puszczyki (dzikie) karmiące podlotami sójki, sroki, a nawet żabami, kiedy brakowało gryzoni.
haggard
sokolnik
Posty: 2023
Rejestracja: pn gru 10, 2007 11:16 am
Lokalizacja: Trójmiasto

Post autor: haggard »

sądzę że jeśli nie trawią kości to skorupek nie strawią również choć w wypluwce tego proszku nie ma jak stwierdzic. jednodniówki są łatwoprzyswajalne jedna zdecydowanie zbyt mało watrościowe dla ptaka który buduje szkielet, mięśnie i upierzenie.porównaj ptaka przepierzonego na samych kurczkach do tego przepierzonego na gołębiach. różnice sa widoczne. kazdy kto robi to od jakiegoś czasu powie że kurczaki nie są dobrym pokarmem na pierzenie a co dopiero mówić o okresie wzrostu... jako domieszka owszem. ale nie jako jedyny pokarm.
valdi99 pisze:U mnie i uszatki i puszczyki dokarmiały obce (wolierowe) młode. Szczególnie dzikie uszatki chętnie adoptowały podloty wypuszczane z wolier, a nawet dokarmiały je przez siatkę. A dzikie uszatki i puszczyki żyją obok siebie, w zasadzie na jednej działce, i nie zauważyłem aby jedne drugim wchodziły w paradę, tym bardziej by puszczyki je zabijały. Natomiast często widywałem puszczyki (dzikie) karmiące podlotami sójki, sroki, a nawet żabami, kiedy brakowało gryzoni.
_________________
a co do tej części to dokładnie takie same obserwacje mieliśmy w Warcinie. nigdy nie zauważyliśmy też zadnych konfliktów między uszatkami i puszczykami. naprawdę Zap nie wiem skąd ta teoria ale wciąż czekam na przytoczenie obiecanych danych
Awatar użytkownika
valdi99
młodszy sokolnik
Posty: 208
Rejestracja: sob lut 05, 2005 7:50 am
Lokalizacja: Mazowsze
Kontakt:

Post autor: valdi99 »

Haagard, tylko nie spierajmy się, kto jest mądrzejszy, bo obaj jesteśmy głupi wobec mądrości samej natury... Też robię to od jakiegoś czasu i nie twierdze wcale, że dieta z samych kurczaków to dobra dieta! Twierdzę natomiast, że mają one dość dużo wapnia, mimo braku kości twardych, a ilość wapnia w jednodniówkach jest niedoceniana i panują różne, skrajne opinie na ten temat. Przestudiowałem niegdyś pod tym kątem dużo fachowej literatury i sam byłem zaskoczony ilością wapnia w jednodniówkach. Z tego co pamiętam, to przy pierzeniu, a także rozwoju młodych, istotna jest też rola lipidów i protein, nie tylko sam wapń czy fosfor. Przy tej okazji odkryłem np. też, że puchacze muszą dostawać liście kapusty. I faktycznie - frykają ją jak króliki i bardzo im wzrasta wtedy apetyt.

Reasumując, im bardziej zróżnicowana i lepiej zbilansowana do danej sytuacji/gatunku dieta, tym lepiej. No, to odkryłem tu Amerykę po raz drugi ;-) Co do mielonych skorupek: nie mielę ich na pył, a na taką gruboziarnistą 'kaszkę' i nie zauważam potem w wyplówkach tej kaszki. Pomysł na uzupełnianie niedoboru wapnia skorupkami wziął się stąd, że kiedy czytałem o badaniach diety dzikich sów na podstawie analizy wyplówek, to trafiłem tam na opis, że część drobniejszych kosteczek wykazywała ślady nadtrawienia. Zresztą, samice sów często zjadają skorupki po wykluciu młodych. Miałem też kiedyś na rehabilitacji pisklę bociana czarnego, z pękniętą (w poprzek) górną połówką dzioba. I weterynarz (jeden z najlepszych w PL), też zalecił mu skorupki, które dały efekt taki, że nie dość że pięknie się zrosła połówka, to w okresie ich podawania owa połówka przegoniła nawet dolną (była wyraźnie dłuższa). Po powrocie do normalnej diety - zrównały się.
ODPOWIEDZ